Przejdź do wersji zoptymalizowanej dla osób niewidzących i słabowidzących
Przejdź do wyszukiwarki
Przejdź do menu górnego
Przejdź do treści głównej
Przejdź do menu prawego
Przejdź do mapy serwisu
Przejdź do stopki
Fotografia w górnej animacji: flaga-zdjecie <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span> <span></span>

Nasz patron Majer Mały

 

Urodzony 7 stycznia 1920 r. w Chmielniku, gdzie spędził młodość  i dzieciństwo i gdzie uczęszczał do szkół. Liczna rodzina zginęła podczas  wojny zamordowana przez Niemców w Chmielniku, w jego okolicach  i w obozie Zagłady w Treblince. Majer po udanej ucieczce do obszaru  radzieckiego, został zmobilizowany do Ludowego Wojska Polskiego. Szlak  bojowy zakończył w Oranienburgu. W 1946 r. opuścił Polskę. W 1947 r. po  dwóch latach pobytu w obozie angielskim na Cyprze (jako nielegalny  emigrant do Palestyny), spotkał pochodzącą także z Chmielnika Gucię  Płuciennik, którą poślubił. 55 lat żyli razem w kibucu Yaqum. W grudniu  2004 r. małżonka p. Majera zmarła po nieudanej operacji.
W kibucu Majer Mały prowadził aktywną działalność, będąc pięciokrotnie  jego przewodniczącym. Ma trzech synów i dziewięcioro wnuków.

Na prośbę Jarosława Zatorskiego, który doprowadził do odbudowy synagogi  i powołania OEM „Świętokrzyski Sztetl”, Majer Mały, członek Ziomkostwa  Chmielniczan w Izraelu i po dziś dzień wielki przyjaciel Chmielnika, osobiście  napisał kilka zdań o sobie.

- 04.jpg


Kibuc Yaqum, Izrael

Urodziłem się 7 stycznia 1920 roku. Uczyłem się w szkole powszechnej do siódmej klasy. Po południu uczyłem się też w szkole religijnej od wieku 4-5 lat.

Młodość spędziłem w organizacji Haszomer Hacair – organizacja młodzieżowa, syjonistyczna. Ta organizacja jest moim podłożem do dalszego życia. Właściwie dotychczas żyję w kibucu w ramach tej organizacji. Do wybuchu wojny stałem na czele, a Pinchas Rozen, Szmuel Kalisz (ojciec Ramiego), byli moimi wychowankami. 3 grudnia 1939 roku opuściłem miasto, zostawiając ojca, matkę, dwóch braci i siostrę. Ojciec był zamordowany w nocy przed wysiedleniem, jest pochowany na cmentarzu żydowskim. Matka ukryła się w Ciecierzach i tu została zamordowana razem z Feliksem Stradomskim. Brat też został zamordowany w Chmielniku. Tak, że na cmentarzu pochowani są ojciec, matka i brat. Reszta cała znana w Chmielniku rodzina Małych, wysiedleni do Treblinki.

Uciekłem do obszaru radzieckiego, zaznałem głód bezdomstwa, byłem prawie na ostatniej stopie życia. W marcu 1943 roku zostałem zmobilizowany do Wojska Polskiego, kierowany przez władze rosyjskie. Nasz pułk brał udział w walce pod Puławami.

W roku 1944 przybyliśmy od Pragi, przedmieścia Warszawy. 17 stycznia byłem w Warszawie – defilada przed Rządem Polskim.

Wojnę zakończyłem na północ od Berlina – Oranienburg.

Wróciłem do Polski do Częstochowy, stąd zostałem skierowany do wojskowego szpitala w Łodzi. Zostałem zwolniony w grudniu 1945. Od pierwszego dnia po wyjściu ze szpitala byłem zmobilizowany do aktywu naszej organizacji. Byłem organizatorem kibucu w Wałbrzychu, Boża Góra i inne.

Pod koniec roku 1946 opuściłem Polskę. Cały czas w ramach czynności organizacji. W roku 1947 po dwóch latach w obozie angielskim na Cyprze (jako nielegalny emigrant do Palestyny). Tutaj spotkałem moją wychowankę z Chmielnika Gucię Płuciennik. Ożeniłem się z nią. 55 lat żyliśmy razem w kibucu. W grudniu 2004 zmarła po nieudanej operacji.

W kibucu do dziś dnia jestem bardzo aktywnym. Od czasu do czasu mam wykłady. Pięć razy byłem przewodniczącym naszego kibucu.

Mam trzech synów i dziewięć wnuków (…).

 

---

Z publikacji „Żydzi w historii Chmielnika” pod red. Marka Maciągowskiego i Piotra Krawczyka (Kielce, 2007):

Z MAJEREM MAŁYM, lat 86, przed wojną mieszkańcem Chmielnika, w Izraelu rozmawiał Piotr Krawczyk

PK: Proszę powiedzieć czy przed wojną miał Pan jakiekolwiek kontakty z Polakami w Chmielniku?
– To ja Panu powiem. Ja miałem kontakt, dlatego że uczyłem się jako dziecko z Polakami. Dam przykład. Myśmy mieszkali u Zamojskiego, to był gospodarz naszego domu. Lata mieszkaliśmy razem i on nigdy nie przyszedł do nas. I ja nigdy nie byłem u niego w domu. Były oddzielne dwie gminy, gmina żydowska i gmina polska. Byli w Chmielniku Żydzi, co nie mogli powiedzieć jedno zdanie po polsku, bo nigdy nie mieli styczności z Polakami. Ale przeważnie to Żyd miał sklep, czy był rzemieślnikiem, to jakoś to zawsze trzeba było mówić z Polakami. Ale czy rabini, czy w tych chederach – nie umieli. Ale na ogół były dwie oddzielne gminy, oddzielne. Nawet do sądu polskiego Żydzi nie poszli. Jak jakiś był spór, poszli do rabina i on był sądem. Taka była rzeczywistość.

PK: A miał Pan jakiś przyjaciół Polaków, kolegów?
Nie, nie. Ja wiem. Ten Zamojski miał dzieci, które były w naszym wieku, Jako dzieci, nigdy z nimi nie bawiliśmy się, tylko czasem to kłóciliśmy się o to, jak bili jeden drugiego. Przyjaźni nie było wielkich. Ja myślę, że obie strony nie chcieli tego. Żyd, jeśli był pobożny, on nie mógł wyjść do Polaka. Dlatego, że są różne nakazy, że jeśli tam jest krzyż Chrystusa nie wolno wejść, nie wolno jeść tam. Nie wolno jechać w sobotę. To były religijne takie zakazy. A Polacy uważali Żydów jako ludzi niepełnych praw.
Po przyjściu Hitlera do władzy on zatruł wszystkie narody antysemityzmem. Ja pamiętam w Chmielniku w trzydziestym piątym, trzydziestym szóstym roku, był w kinie zawsze nadprogram i jak pokazali Hitlera to nieraz Żydzi zaczęli tam wołać, a Polacy wstali i mówili, niech Hitler żyje, bo Żydów bije. Tak było, ale nie wszyscy Polacy i nie wszyscy Żydzi. To tak było, bo Polska poszła za Hitlerem, w trzydziestym czwartym roku pierwsze przymierze Hitlera było z Polską. Jeszcze inne narody nie uznali jego władzy, a Polska uznała – zawarła z nim układ. Ja powiem tak – każdy powinien krytykować po pierwsze swój naród.

PK: Czy spotkał Pan lub słyszał o jakiś nieuczciwych Polakach względem Żydów? Na przykład jakiś Żyd pojechał gdzieś na wieś kupić jakiś tam towar, jakieś coś tam do sklepu i Polak go oszukał, słyszał coś Pan takiego?
– Więcej Żydzi oszukali Polaków niż Polacy Żydów. Bo Żydzi byli handlarze, przyszedł jakiś wieśniak to mogli z nim różne tam rzeczy zrobić. Polacy nie byli takimi, co mogli oszukać. Żydzi byli kupcami, nie Polacy. Żyd nie kupił u Polaka, po pierwsze, że spożywcze nie wolno mu kupić. Ja nie wiem czy można powiedzieć, że Żydzi nie oszukiwali, ale byli napadani. Ja pamiętam w 38 roku jak byliśmy na kolonii, ja miałem już jakieś 18 lat, wynajęliśmy parę chatek w Piotrkowicach, zrobiliśmy kolonie dla dziewczyn. W nocy napadli na nas kamieniami, wygnali nas – dzieci. To byli Polacy, tak było.

PK: Słyszał Pan o jakiejś na przykład współpracy między Żydami a Polakami, w jakimś handlu, albo gdy jakieś zagrożenie jak było, to razem coś zrobili?
– Mój dziadek zawsze chodził, ja pamiętam jak dziecko, do Przededworza do dworu do Zakrzeńskiego i kupował od niego tam zboże. I on szedł do Gnojna. Mój dziadek był dość biedny, to było jego zajęcie. Zakrzeński czy inny Polak był zadowolony, że przyszedł Żyd, zapłacił mu, nie miał kłopotów. A Żyd zadowolony, że zarobił na tym parę groszy.

PK: Były jakieś według Pana kontakty między Polakami a Żydami, które by świadczyły o przyjaźni, o tym, że były wyjątki, że nie tylko tak każdy od siebie odstawa?
– Nie słyszałem. Ale ja słyszałem będąc dzieckiem, opowiadali, że był ksiądz kanonik. On był wielkim przyjacielem Żydów i w czasie pożaru on naraził swoje życie i wyratował dzieci ludzkie. Tak mnie opowiadali i tak słyszałem o tym. Ale to było nie w moich czasach. Oprócz tego w szkole, jak byłem w pierwszym, drugim, czy trzecim oddziale, zostałem wybrany jako skarbnik. Każdy przyniósł jakieś 20 groszy, a ja potem zebrałem i poszedłem do PKO. Oni wierzyli, że ja mogę to zrobić. To była taka proklamacja, że trzeba oszczędzać. A oprócz tego w szkole, już powiedzmy w 7 klasie i byliśmy dorośli, też to byli nie przyjaciele, ale nie sprzeciwiali się. A wtedy było w Polsce przecież na uniwersytetach, że Żydom nie dali siedzieć razem z Polakami i Żydzi stali podczas wykładów i nie chcieli uznać te nowe przepisy.
Ja już w pierwszym spotkaniu w Chmielniku powiedziałem o tym wszystkim. Ja wiem, że byli tacy Polacy, co mieli swoich Żydów. Jeśli były jakieś spór między Polakami, poszli do Żyda żeby on był tym sędzią. Bo uważali że Żydzi są mądrzy, to było takie przyjęte, że na sąd Żydów można polegać. Na odwrót nie było. Nie. Żydzi jeśli mieli jakiś spór poszli do rabina.

PK: Czyli nigdy nie był Pan w domu u Polaka?
Jeśli u Zamojskiego nie byłem, to u kogo mogłem być? U kogo? Do Suchowoli nie poszedłem. A W szkole nawet siedzieliśmy na odrębnych ławkach.

PK: A jak była klasówka albo jakieś odpytywanie, to podpowiadaliście sobie wzajemnie?
Tak, dlaczego nie.

PK: Polacy z Żydami też?
– Możliwie, możliwie. Ja pamiętam tylko raz, był tam pisarz u rejenta, Domagała nazywał się. Jego syn uczył się ze mną. Pamiętam jak kiedyś na wycieczkę mój ojciec z tym Domagałą poszli poskarżyć, że nas nie wzięli. Nie było miejsca już, to nasza klasa została. Wszyscy Polacy i Żydzi nie mogli jechać. To obaj, mój ojciec z tym Domagałą, poszli do kierownika się poskarżyć. To było takie wyjątkowe spotkanie. Ja myślę, mój ojciec miał dużo, interesów z Polakami, bo myśmy byli ostatnim składem przy kolejce. Jak trzeba było robić nowe drogi i przywozili kamienie, to przywozili do naszego składu. A myśmy transportowali to do Buska. W Busku była, ja pamiętam, kolonia lecznicza dziecięca. Był tam państwowy zakład zdrojowy. Myśmy dostarczali cały czas tam materiały budowlane i węgiel. To były znane wzajemne stosunki handlowe. Także ojciec mój był możliwie przyjmowany u Polaków, że jest uczciwy i oni mu wierzyli.

PK: Czy Pana błogosławionej pamięci małżonka opowiadała coś na ten temat? Jakie ona miała na przykład kontakty z Polakami? Czy miała jakieś doświadczenia? Coś, co ona opowiadała. Czy Pan coś pamięta na ten temat?
– Ona powiedziała, że miała koleżankę Polkę. Ja nie pamiętam nazwiska. Ale ona nie żyje w Chmielniku. Ja pamiętam Polaków z Suchowoli. Był Piwoński co on zmarł w siódmej klasie. Poszedłem wtedy na cmentarz. Pamiętam co pani Gromadzka córka Lipowskiego wtedy powiedziała: nie na długi czas my rozłączyli się. Pamiętam cośmy śpiewali: w mogile ciemniej śpisz na wieki wiedz żem przeżegnać przyszedł, przyszłym łzom, na wieczny czas, na wieczny czas – coś takiego.

---

Spacerkiem po Chmielniku - wspomnienia Majera Małego utrwalone na taśmie filmowej. Link w tytule.

- 01.jpg

- 02.jpg

 

- 03.jpg

 

- 05.jpg

- 06.jpg

- 07.jpg

- 08.jpg

 - 09.jpg

Świętokrzyski Sztetl

Nasz patron Majer Mały - galeria

 
Nasz patron Majer Mały
 
Nasz patron Majer Mały
 
Nasz patron Majer Mały
 
Nasz patron Majer Mały
 
Nasz patron Majer Mały
 
Logo Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji
  • MOVITECH
  • Spacer 360
  • Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce
  • Pitax
  • Archiwum Państwowe
  • Green Velo
  • Instytut Pamięci Narodowej
  • Muzeum Wsi Kieleckiej
  • OMPiO
  • PTTK
  • Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne
  • Świętokrzyski Szlak Przygody
  • Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach
  • Buskowianka-Zdrój. Naturalna woda mineralna
  • Uzdrowisko Busko-Zdrój S.A.
  • Wzgórze Zamkowe

Ośrodek Edukacyjno-Muzealny "Świętokrzyski Sztetl"
ul. Wspólna 14, 26-020 Chmielnik
tel. kom.: 734-158-969 (czynny tylko w godzinach pracy)
kontakt@swietokrzyskisztetl.pl

Synagoga czynna w godz. 9:00 - 17:00 (wtorek - niedziela).
Ostatnie wejście do muzeum o godz. 16:30.

Statystyki
Licznik odwiedzin:
5 691 939
Dzisiaj:
54
Gości on-line:
0
Twoje IP:
18.217.15.228
projekt i hosting: INTERmedi@ | zarządzane przez: CMS - fsi
Niniejszy serwis internetowy stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Informacja na temat celu ich przechowywania i sposobu zarządzania znajduje się w Polityce prywatności.
Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji zawartych w plikach cookies - zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Zamknij